Jej historia jest stara jak świat, a pierwowzór – wiązana w pasie i ramionach garbowana skóra, ani trochę nie przypominał zwiewnych i eleganckich egzemplarzy z dzisiejszych wybiegów.
W starożytności sukienki, a raczej suknie, noszone były zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, męska wersja takiej szaty zwana była w Grecji chitonem. Starożytny Rzym zakochał się w jedwabiu i już wtedy drapowane kreacje zaczynały przypominać te w wersji glamour, które są nam dziś dobrze znane z czerwonych dywanów i okładek kolorowych pism. Bizancjum zaserwowało rozkwit przepychu i elegancji. Znacznie skromniejsze w kroju były suknie noszone w Średniowieczu, wzory opierały się wówczas na kontrastach barw i figurach geometrycznych. Renesans to przede wszystkim różnorodność form – bufki, falbany, krezy, wykończenia koronkami, szlachetnymi kamieniami i perłami. Barok to przepych w architekturze, ale w stroju prostota – w sukniach królowała czerń i szlachetny haft. Rokoko pozostawiło po sobie dekolty tak ogromne, że dziś noszą takie jedynie najśmielsze celebrytki. Klasycyzm, to wiązana pod biustem wstążka i powrót do mody starożytnej. Romantyzm wprowadził suknie o wysokim stanie, z poszerzanymi ramionami. Połowa XIX wieku, to suknie, które do dziś inspirują wszystkie panie aspirujące do looku księżniczek – długie, zakończone trenem, powłóczyste, w idealnym kształcie klepsydry. O ile Europa powraca wówczas do gorsetu, to Brytyjki i Amerykanki idą w stronę naturalnej sylwetki, gdzie kontrast między talią a dołem nie jest już tak duży.
źródło: https://bit.ly/2HI8Hxi
Rewolucja ubiegłego wieku
Wiek XX, najbardziej burzliwy w historii mody, rozpoczął się wieloma cytatami z epok minionych, były i głębokie dekolty rodem z Oświecenia i posągowe formy nawiązujące do Starożytności. Jaskółką modowej rewolucji stały się styl chłopczycy, który pojawił się w latach 20., a także androgeniczne nawiązania do męskiego garnituru, świecące tryumfy dekadę później. Lata 40. i 50. to boom na kształt syreni, rozsławiony przez Ritę Hayworth, moda na dziewczęcość w stylu Audrey Hepburn oraz wybuch seksapilu z uwydatnionym biustem a’la Brigitte Bardot. Osobną kartę w historii mody zapisała Marylin Monroe, ze swoją nieśmiertelną sukienką ze „Słomianego wdowca”, gdzie fruwa plisowany dół, a talię osy podkreślają poprzeczne paski i marszczona góra.
źródło: https://bit.ly/2WmcvaA
Lata 60., które do dziś wracają na wybiegach jak bumerang, to epoka dzieci kwiatów, czyli sukienek zwiewnych, prościutkich, o tęczowych barwach. Z drugiej strony, to czas pojawienia się gorszycielki wszechczasów – popularnej mini, która w latach 70. już ledwo zakrywała pośladki.
źródło: https://bit.ly/2UZA5JY
Lata 80. to sukienki z absurdalnie szerokimi ramionami oraz odkrycie mody latynoskiej, którą inspirowała się Madonna. Ciekawostką lat 90. jest slip dress, prosta niby-halka, wisząca na ramionach bardzo szczupłych celebrytek oraz wysyp „zwykłych” bawełnianych sukienek, typu „baza”, które w różnych odsłonach pojawiają się do dziś.
Co pozostało do dziś?
Sukienki noszone dzisiaj, zwłaszcza te dostępne w popularnych sieciówkach są dla ich właścicielek dużo bardziej łaskawe niż sztywne kreacje naszych prababek. Dziś stawiamy głównie na wygodę. Nawiązanie do dawnych epok w postaci gorsetowej góry, która pojawia się chociażby w propozycji Sinsay, mamy dostępne w wydaniu miękkiej, nie krępującej ruchów tkaniny.
fot. Mohito
W sukienkowej modzie powraca romantyczna mini, znana z lat 60. ubiegłego wieku, wzbogacona o falbany, z bufiastymi rękawami. Dla fanek krótkich fasonów mamy drapieżną i eksponująca seksapil obcisłą sukienkę, dostępna w wersji skórzanej (Ochnik) lub jeansowej (Reserved), z mocnym efektem, w postaci zamka błyskawicznego, lub guzików rozpinanych z góry na dół. Te dwa egzemplarze, obie dedykowane posiadaczkom długich i szczupłych nóg, są z pewnością hitem sezonu. Na uwagę zasługuje też kolejny powrót do zwiewności lat 60. i 70. moda hippie, latem wygodna i niezwykle dziewczęca, znów ma swoje pięć minut, tym razem w wersji z frędzlami.
fot. Ochnik, Sinsay, Medicine, Orsay, Reserved
Kopertowe zapięcie a’la fartuch, w pasiastym wydaniu, to propozycja dla najbardziej wytrwałych tropicielek trendów; ale jeśli już znajdziemy „swój” egzemplarz, to może to być prawdziwy hit. Wspaniałym powrotem do klasyki są szmizjerki, czyli sukienki wiązane w pasie, mające swoje zagorzałe fanki.Teraz w sklepach Alfa Centrum możemy kupić kilka sztuk na zapas, w razie, gdyby moda na ten niezwykle kobiecy fason zbyt szybko przeminęła.
fot. Top Secret, Diverse, Reserved, Orsay
fot. wizerunkowe Quiosque